STS-51L
Challenger/F-10


Załoga STS-51L Symbol lotu STS-51L Symbol programu Teacher in Space Symbol programu Leasat

 


Załoga :
 
Francis R. Scobee CDR  2 lot, NASA, USA
Michael J. Smith PLT 1 lot, NASA, USA
Ellison S. Onizuka MS1 2 lot, NASA, USA
Judith A. Resnik MS2 2 lot, NASA, USA
Ronald E. McNair MS3 2 lot, NASA, USA
S. Christa McAuliffe PS1 1 lot, TISP, USA
Gregory B. Jarvis PS2 1 lot, Hughes, USA

Dublerzy :
 
Barbara R. Morgan PS1  1 lot, TISP, USA
Louis W. Butterworth PS2 1 lot, Hughes, USA


Ładunek : TDRS-B, SPARTAN-Halley


Orbita :

h max=19 km, l=27 km (lot balistyczny)
i=28,5°; h=281 km (parametry orbity planowanej).


Przebieg lotu :

Start nastąpił 28.01.1986 o 16:38:00,260 (zapłon SRB o 16:38:00,010) z wyrzutni LC-39B na KSC.

W T+ 0,045 s nastąpiła katastrofalna w skutkach awaria: w najniższym złączu międzysegmentowym prawej rakiety SRB przepaliły się uszczelki.

W T+59 s z nieuszczelnionego złącza wydostał się płomień o długości 2,5 metra i szerokości ponad metra. Początkowo skierowany był ku dołowi, jednak w T+60,447 s odchylił się ku obejmie mocującej rakietę SRB ze zbiornikiem ET. Płomienie o temperaturze 3200° C wypaliły niewielki otwór w zbiorniku ciekłego wodoru.

W T+72 s, gdy wahadłowiec leciał z prędkością 550 m/s na wysokości 14335 m, nastąpiła katastrofa:

T+72,151 - pęka dolny trzpień łączący SRB z ET;
T+72,201 - dolna część SRB odsuwa się od ET;
T+72,281 - SRB łamie prawe skrzydło orbitera;
T+72,884 - czubek SRB wbija się w górną część ET i przebija zbiornik ciekłego tlenu, pęka zbiornik wodoru;
T+73,200 - pomiedzy orbiterem a ET pojawia się błysk ognia;
T+73,226 - ET ulega destrukcji;
T+73,246 - fala uderzeniowa zaczyna niszczyć orbiter;
T+73,360 - eksplodują zbiorniki paliwa OMS i zbiorniki hydrazyny satelity TDRS i stopnia IUS w ładowni;
T+74,600 - eksplodują zbiorniki paliwa RCS z przodu orbitera, odpada kabina załogi;
T+73,605 - odebrano ostatnie dane telemetryczne.

Dalszy przebieg katastrofy znany jest jedynie z zapisów filmowych. Po wybuchu reszta Challengera została rozerwana w wyniku gwałtownego oporu atmosfery (przeciążenie 12-20 G). Silniki główne SSME pracowały aż do wyczerpania zapasów materiałów pędnych w rurach doprowadzających. Przez 25 sekund od katastrofy kabina wznosiła się jeszcze siłą bezwładności, by rozpocząć spadek, zakończony uderzeniem o powierzchnię Atlantyku z prędkością 330-333 km/h (przeciążenie 200 G) o 16:41:58.

Zgodnie z ustaleniami komisji wypadkowej, opartej o analizę kabiny, którą zlokalizowano na dnie Atlantyku 07.03.1986, przynajmniej część załogi przeżyła wypadek. Świadczy o tym uruchomienie trzech (z czterech odnalezionych) aparatów tlenowych PEAP, przy czym były one opróżnione w 75-90%, co oznacza normalne oddychanie od chwili wypadku do momentu upadku. Komisja nie wyjaśniła jednak, czy wszyscy astronauci przeżyli wypadek, ani też czy zachowali przytomność aż do chwili upadku. Ponieważ zasilanie rejestratorów głosu urwało się wraz z wypadkiem, a rejestratora z własnym zasilaniem nie było na pokładzie Challengera (choć często pojawiają się nieprawdziwe plotki na ten temat), kwestia ta pozostanie otwarta prawdopodobnie na zawsze.

Czas trwania lotu kabiny (od startu do upadku): 03m 58s.

Plik wideo z zapisem wypadku (format mpg, 36 sekund, 890 kB).

Co do przyczyn technicznych, które spowodowały przepalenie się uszczelek, postawiono 3 hipotezy:

- niska temperatura (2° C) w dniu startu i w dniach poprzedzających mogła zmniejszyć elastyczność uszczelek i po zapłonie nie zdążyły one ustawić się w pozycji roboczej. Na korzyść tej hipotezy świadczy zdjęcie wykonane w T+0,5 s, ukazujące obłok czarnego dymu pomiędzy 1. a 2. sekcją prawej SRB. Dym ten najprawdopodobniej był produktem spalania uszczelek.

- obecność lodu w złączu mogła uniemożliwić wysunięcie się na czas uszczelek, kamery zerejstrowały obłoczek pary wodnej, który wydostał się ze złącza tuż przed czarnym dymem.

- zły dobór pasty chroniącej uszczelki przed wysoką temperaturą w trakcie pracy silnika SRB. Podczas odpałów testowych okazało się, że pasta ta w niskich temperaturach zachowuje się nieprzewidywalnie. Raz "przekazywała" ciśnienie na uszczelki niemal natychmiast, innym razem po kilku sekundach, a podczas jednej z prób dopiero po 11 sekundach.

Nie udało się jednoznacznie ustalić, która z powyższych przyczyn (być może wszystkie razem) odpowiadała za utratę orbitera wraz z całą załogą. Stało się tak m.in. dlatego, że nie udało się odzyskać prawej rakiety SRB. Co prawda w momencie przebijania zbiornika ET odłamała jej się sekcja zawierająca spadochrony, ale mimo to prawdopodobnie udałoby się zanalizować ją, pomimo zniszczeń powstałych podczas upadku do oceanu.
Niestety, w T+110 sekund oficer bezpieczeństwa zmuszony był wydać rozkaz likwidacji lewej rakiety SRB, która, będąc pozbawioną systemu kierowania, zaczęła zmierzać w kierunku gesto zaludnionego wybrzeża. Ponieważ jednak systemy bezpieczeństwa obu rakiet działają na fali o tej samej częstotliwości, to obydwie rakiety uległy zniszczeniu.

Niemniej jednak bardzo istotnym, jeżeli nie najważniejszym powodem katastrofy był też chaos organizacyjny w obrębie samej NASA. O kłopotach z uszczelnianiem złącza SRB wiedziano już od roku, lecz traktowano je jako wewnętrzny problem Marshall Space Flight Center. Ponadto w dniu startu producent SRB, firma Morton Thiokol wysłała do NASA dokument, z którego jasno wynikało, że tak niskie temperatury, jakie panowały wówczas na Florydzie potencjalnie grożą awarią. Dokument ten został przez NASA, dążącą do przeprowadzenia w 1986 roku 24 startów wahadłowca zignorowany.

Po katastrofie zawieszono wszystkie loty. Początkowo sądzono, że był to jakiś nieszczęśliwy wypadek, ale dosyć szybko przekonano się, że jest to poważny błąd techniczny, którego rozwiązanie będzie wymagało wielomiesięcznych prac. Złącze zostało przeprojektowane w taki sposób, że jego szczelność zapewniona jest obecnie już przed startem. Ponadto podjęto cały szerg obostrzeń, takich jak obniżenie rocznej ilości startów do ośmiu, zredukowanie masy wynoszonego ładunku z 30 do 25 ton, zakaz wynoszenia w ładowni stopnia kriogenicznego Centaur-G'. Następne zaplanowane w grafiku loty, (w tym pierwsza misja z kosmodromu Vandenberg (STS-62A) zostały zawieszone do odwołania, a wkrótce zrezygnowano z planu wystrzeliwania wahadłowców z bazy Vandenberg. Pierwszy lot po katastrofie, misja STS-26, odbył się dopiero po 33 miesiącach.


Strona główna | Loty załogowe | Astronauci | STS | Katastrofy